SCENA (3/2007)
Julia Hoczyk
[...] zarażający radością tańca i spotkaniem z innymi w ruchu, znacznie mniej sformalizowany Co byś zrobił, gdybyś mógł zrobić to, czego nie możesz zrobić...
Przedstawienie, któremu bliżej do performansu, zaczynają nachalne, mało eleganckie próby podziękowania za zapowiedź konferansjerowi i chęć wyklaskania go ze sceny. Co się w końcu udaje, początek ów ma w sobie zadziwiająca wiarygodność i szczerość. Następnie nieoczekiwany natręt walczy z tytułem spektaklu, którego nie może zapamiętać, znacznie łatwiej radząc sobie z wersją angielską, wprowadzającą jego ciało w stan feelingowego rozkołysania. Tancerze opanowują widownię, biegając między rzędami i pożyczając rekwizyty, wreszcie stając na rękach - znakomicie parodiują rozgrzewkę na lekcji tańca współczesnego.
Dalsza część spektaklu jest podobnie autotematyczna i nieprzewidywalna od momentu, gdy obijający się o tylną ścianę sceny tancerze postanawiają połączyć siły i tworzą przedziwne konstrukcje ze swoich ciał, wciąż od nowa szukając możliwości dopasowania i zakomponowania ich wobec siebie.
Ruch jest spontaniczny i wykorzystuje radość kontakt improwizacji. Niepotrzebne już bluzki zostają odrzucone, nogawki spodni podkasane, a tancerze stopniowo zaczynają oddychać w jednym rytmie, tworząc zespół naczyń połączonych, który wciąż pulsuje i zmienia swoje pozycje. Ta porywająca cielesna masa ulega pod koniec ponownemu rozbiciu na pojedyncze osoby, które zakładają na siebie płaszcze i niczym dzieci inicjują szaleńczą grę - biegając, uciekając, goniąc się wzajemnie, a nawet jako jednego z partnerów traktują nadmuchiwaną, gumową zabawkę. Nie przestają cieszyć się swoją obecnością nawet po opadnięciu kurtyny. Znikają za nią dopiero po dłuższej chwili.
A więc: Co byś zrobił... Czy potrafiłbyś pozbyć się blokad i całym sobą rzucić się w żywiołową radość ruchu, nie myśląc, nie analizując, po prostu czerpiąc przyjemność bycia z innymi tu i teraz? Chyba nie było na widowni osoby, która nie dałaby się uwieźć przelewającym się przez scenę ludzkim ciałom i nie przejęła choć w części ich wesołego rozwibrowania.
SCENA (2006)
Julia Hoczyk
Sin Piel
[...] Ubrane w białe, transparentne halki, pokazały bardzo cielesną etiudę o kobiecych spotkaniach, uczuciach, myślach. "Sin Piel" po hiszpańsku znaczy "bez skóry", Artaud pisał zaś o aktorach jako o ludziach odartych ze skóry. Napięcie, które tancerki tworzą swoim ruchem jest niezwykle intensywne. To kobiety dotknięte pragnieniem - pokarmu, życia, bliskości, czułości, ale też miłości fizycznej. Zmieniają się w spektaklu w jedno niewyczerpane łaknienie, wyrażone w najdrobniejszych drgnieniach mięśni, w ich bolesnym naprężeniu. Kobiety niekiedy poddają się zewnętrznej presji i ulegają nawykom - wtedy ich ruch staje się automatyczny - a za chwilę łamią je i niczym przewrócone na plecy owady bezgłośnie lub szeptem wołają o pomoc. Przekraczają granice codziennych możliwości ciała, jakby chciały pokazać, że są w stanie dokonać tego, co niewykonalne, wyjść naprzeciw pragnieniom ciała i ducha [...]
Gazeta Festiwalowa XXXIII Tyskich Spotkań Teatralnych 2006
Ewa Dębska
Hey
[...] Teatr Tańca z Kalisza zaprezentował pełen dowcipu spektakl o "chłopcach i dziewczynkach", o dorastaniu do własnych ciał i seksualności. Forma teatru tańca sprawdziła się rewelacyjnie w przypadku tego tematu, by ruchem dojrzewać i odkrywać siebie oraz partnera. "Hej" zatańczono lekko i sprężyście, a doskonały warsztat każdego z aktorów zgrabnie połączono w całość fabularną i choreograficzną. Świetnie dobrana muzyka poza wyznaczaniem melodii i rytmu ruchów, stanowiła także swoisty żart muzyczny, doskonale wpisany w charakter spektaklu. W tańcu obu tancerek, poza niewątpliwym wysokim poziomem warsztatowym, zwraca uwagę także umiejętność budowania wyrazistej relacji tanecznej pomiędzy sobą. Jest to ważne, by umieć słuchać ciała partnera, a młode kobiety z Teatru Alter zgrywają swoje działania z wyczuciem nie tracąc przy tym dramaturgii i napięcia ruchu. Z kolei w tańcu obu mężczyzn wyczuwalny jest duży indywidualizm. Mimo, iż doskonale synchronizują się to nie zawsze tak niezależność jest dla akcji scenicznej walorem dodatnim [...]
DANCE EUROPE (Październik 2002)
Donald Hutera
Trzecie oko
[...] Jurewiczowski, łobuzerski obrządek inicjacyjny rozpoczyna sześć wystrojonych piórkami kobiet, wchodzących jak małe stadko drgających ptaków. Jednakowe brzmienie ulega całkowitemu zwrotowi, gdy pojawiają się trzejtrzej na ciemno ubrani mężczyźni. Młodzieńczy flirt z kobietami-ewami jedzącymi jabłka zmierza w ruch8 w coraz to bardziej wzburzone i mroczne obszary. Stojące początkowo pionowo szafy wyglądające jak kufry pełne radości zostają położone na podłodze jak grobowce w których kobiety ulegają uwodzeniu i ostatecznie zostają pogrzebane. Czy to jest komentarz społeczny czy reżyserski punkt widzenia? Trudno powiedzieć. Jego ujmujący bohaterowie radzą sobie z tą podejrzaną polityką przekonanie i pewnością [...]
KALISIA NOWA (4{90} kwiecień 2002)
Robert Kuciński
Trzecie oko
[...] Festiwalową publiczność najbardziej ucieszyła równorzędna nagroda III przyznana kaliskiemu Alterowi. "Trzecie oko" w choreografii Witolda Jurewicza było z pewnością jednym z najdowcipniejszych przedstawień Prezentacji. Najnowsze przedsięwzięcie Teatru Tańca Alter jest wyrażoną z humorem refleksją na temat wszechobecnej w naszym życiu oceny i samooceny, a zatem opowieścią o ciągłym dostosowywaniu swego obrazu do społecznych norm. Gdy jedni zarzucali kaliszanom płytkość puenty lub postulowali skrócenie niektórych scen, drudzy podkreślali atrakcyjną formę wypowiedzi. Do gorących zwolenników kaliskiego spektaklu należał zasiadający w jury Jhesus Aponte. Amerykański choreograf i pedagog powiedział: "To spektakl komercyjny, ale takie ogląda się w Stanach Zjednoczonych, takie się podobają. Mnie także".
KURIER LUBELSKI (17 listopada 1997)
Brigida
Poniżej nieba czyli seks po polsku
[...] Niewątpliwie sympatię publiczności zyskał także Teatr Tańca Alter z Kalisza, który w jednej z tematycznych etiud "Poniżej nieba czyli seks po polsku" w pełen humoru sposób pokazał jak bawi samo życie, jak ciekawie można przedstawić proste zdarzenie. Młodzi tancerze choreograficzny układ dopełnili - do czego trzeba odwagi - umiejętnością spojrzenia z przymrużeniem oka na własne postaci. Autoironią stworzyli pełne charaktery, które w równym stopniu co działania sceniczne angażowały uwagę i bawiły publiczność.[...]
Periphery (wyd. 4/5, 1998/1999)
Energia i Jakość: Taniec Współczesny - spektakle i recenzje.
Linda Caldwell
Poniżej nieba czyli seks po polsku
[...] Praca Jurewicza ma dowcipne zabarwienie, lecz przede wszystkim charakteryzuje się śmiałą i często na granicy ryzyka fizycznością tancerzy. Takie traktowanie ciała, przekazywanie jego ciężaru w momentach kiedy jeden tancerz "wlatuje" w ramiona drugiego, upadki i skoki, wszystko w ramach precyzyjnej struktury rytmicznej polskich utworów ludowych, pokazuje emocjonalny świat pękający w szwach. Jurewicz, jak wielu artystów na świecie, zafascynowany techniką contact improvisation, powstałą w Stanach Zjednoczonych w latach siedemdziesiątych, adaptuje jej zasady na potrzeby swojej własnej pracy w teatrze tańca. W jego spektaklach partnerowania stały się częścią ciasno zapisanego, często zabawnego scenariusza, komentującego relacje między ludźmi. Jurewicz potrafi z prostych, codziennych gestów wykreować, rzucający tancerzom fizyczne wyzwania, język ciała, zrozumiały na całym świecie [...]